Marvel Comics to dziś instytucja. Trudno byłoby spotkać kogoś, kto nie zna superbohaterów i superłotrów, jakich stworzono w tym, jedynym w swoim rodzaju, wydawnictwie komiksowym. Kapitan Ameryka, Spider-Man, Fantastyczna Czwórka, Hulk, Thor, Iron Man i wiele innych postaci, przyniosły wydawnictwu Marvel uznanie i finansowe profity. Marvel to jedno z dwóch największych wydawnictw komiksowych (drugim jest DC) w Stanach Zjednoczonych. Jednak nie zawsze tak było.
Marvel Comics musiał przejść długą drogę, od jednego z wielu, niewielkiego, drukującego na podłym, zasiarczonym papierze (Hulk początkowo był szary, ale źle się prezentował na kiepskim papierze, więc zdecydowano się na kolor zielony) wydawnictwa, do firmy instytucji, tworzącej nową jakość medialną i wytyczajacą niezwykłe kierunki rozwoju. Z czego więc wyrósł Marvel i z jakiej przeszłości czerpali jego bohaterowie?
Komiksy Marvela – co było przed nimi?
Początki amerykańskiego komiksu to dziewiętnasty wiek, kiedy to, najczęściej zabawne, historyjki w kilku obrazkowych paskach pojawiały się na ostatnich stronach gazet. Ludzie przywykli do nich i traktowali jak towarzyszy ich życia, będących zawsze pod ręką i umiejących opowiadać dzieki kilku pociągnięciom piórka z tuszem. Starsi, polscy czytelnicy z pewnością pamiętają dawny Przekrój i rysowane na ostatniej stronie przez Zbigniewa Lengrena, czteroobrazkowe historie – Przygody Profesora Filutka. Iluż Polaków doskonale bawiło się, oglądając perypetie tej postaci?
My mieliśmy profesora Filutka, a Amerykanie, znacznie wcześniej od nas swojego Yellow Kid – Żółtego Dzieciaka, biorącego udział w wielu zabawnych perypetiach, na ostatnich stronach amerykańskiej prasy. Do roku 1934 tak właśnie wyglądał komiks w Ameryce, gazety i dziesiątki zabawnych postaci, biorących udział w setkach, jeszcze zabawniejszych, historii. Wszystko zmieniły echa nadciągającej wojny.
Znawcy mówią, że to właśnie drugiej wojnie światowej komiks zawdzięcza swój niezwykły rozwój, a czasy te nazywane są złotą epoką komiksu. Zagrożenie ze strony niemieckiego nazizmu i militarystycznej Japonii spowodowało, że komiksy, dla których tłem były wojenne zmagania, zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Wydawnictw, które postanowily tym się parać były dziesiątki. Także, różni superbohaterowie idą na wojnę, łącznie z debiutującym w 1938 roku Supermanem, który niestety nie dostaje powołania (niechcący, swoim rentgenowskim wzrokiem odczytał symbole u okulisty w sąsiednim gabinecie), co nie przeszkadza mu zwalczać piątej kolumny wrogów Ameryki na rodzimym terenie.
Marvel Comics, początkowo pod nazwą Timely Comics idealnie zdążą na wojnę Założony w 1939 roku, wkracza na rynek w roku rozpoczęcia drugiej wojny światowej aby zaistnieć i zmienić historię komiksu.
Postać Stana Lee… i Jacka Kirby’ego
Nie byłoby Marvela, takiego jakiego znamy dzisiaj, gdyby nie Stan Lee, scenarzysta i twórca wielu postaci, w tym najbardziej znanych, z uniwersum Marvela. Spider-Man, Hulk, Fantastyczna Czwórka, Iron Man, Thor, dr Strange, Black Panter, X-Men, to postacie stworzone przez tego autora. Postacie, które na zawsze przejdą do światowej pop kultury.
Stan Lee jako pierwszy upodmiotowił komiks w taki sposób, że autor scenariusza i rysownik, stawali się parę wspólnie tworzącą powieść graficzną i czyniącą z niej coś więcej niż zbiór obrazków. Do tej pory, scenarzysta przekazywał scenariusz rysownikowi, a ten teorzył wskazaną historię, teraz obaj uzgadniali wszystkie detale, a wychodzące spod ich rąk, zeszyty komiksowe były bardziej ciekawsze i prawdziwe od produkcji konkurencji. Taką idealną parę stworzyli na początku Stan Lee z kultowym rysownikiem Jackiem Kirby’im. Obaj byli jakby stworzeni dla siebie, tworzyli komiksy nowatorskie pod względem wymyślanych postaci oraz sposobu prowadzenia fabuły i psychologicznego pogłębienia superbohaterów. Przez długi czas współpracowali ze sobą, tworząc komiksy, które przeszły do annałów światowego komiksu. Potem ich drogi rozeszły się, głównie z powodu Stana Lee, przestającego doceniać wkład Kirby’iego w kreowane postacie i postanawiająego samodzielnie zmienić Marvela. Po wielu latach Lee pogodził się z Kirby’im, a droga jaką wybrał, być może, w jakiejś mierze samolubną, okazała się drogą sukcesu całego wydawnictwa.
Stan Lee to Marvel Comics i nic nie zmieni tego faktu. Lee stworzył potęgę wydawnictwa i doprowadził je do miejsca, w którym jest teraz. To dzięki niemu superbohaterowie trafili na duży ekran, tworząc nową, filmową mitologię zaś komiks, nobilitowany kinem, sam wzniósł się na wyżyny sztuki opowiadanej obrazem. Lee, tworząc ikoniczny obraz komiksu, sam stał się ikoną, uwielbiany przez wszystkich, że swoistym dystansem, pokazujący się niczym Alfred Hitchcock, na chwilę w większości swoich filmów
Pierwsze wydanie spod znaku Marvel
Marvel Comics 1″ został wydany po raz pierwszy 1 października 1939 roku i przedstawiał perypetie Human Torcha, Angela, Sub-Marinera i Masked Raidera, którzy walczyli z m.in. Johnem Craftonem, Sardo i Redem, bandą Six Big Men oraz gangiem Cal Brunder. Komiks cieszył się niebywałą popularnością i w nakładzie 80 tysięcy rozszedł się jak ciepłe bułeczki. Dodruk, w kości 800 tysięcy egzemplarzy rozszedł się także bardzo szybko. Takie właśnie były początki Marvela.
Złota era komiksów Marvela
The Marvel Age of Comics” przypada na lata sześćdziesiąte, kiedy to świat Marvela nabiera pełnego blasku, a w listopadzie 1961 roku do życia powołana została nowa grupa superbohaterów – Fantastic Four , stając się z automatu przebojem wydawnictwa. We wrześniu 1963 roku debiutują Avangers, najpotężniejsza i najpopularniejsza grupa superbohaterów, odpowiedź na Ligę Sprawiedliwości z DC Comics, mająca stać się pół wieku później niezwykłą częścią filmowego świata, niezwykłą i jedyną w swoim rodzaju, ukazującą na ekranach kin prawdziwe imię supermocny.
Lata sześćdziesiąte, to początek wojny w Wietnamie. I znowu komiks, w trakcie jej trwania, staje się niezwykle popularny, zupełnie jakby miał być w jakimś stopniu, antidotum na wojenne koszmary. W nowy sposób przedstawieni bohaterowie Marvela, świecą triumfy, wyprzedzając w popularności swojego największego rywala DC Comics. Powstają nowi bohaterowie i złoczyńcy, powiększając uniwersum Marvela, a postacie z tego świata stając się częścią amerykańskiej kultury, potrafiąc znaleźć sobie miejsce w każdym aspekcie życia Amerykanina.
Marvel a DC Comics
W nowożytnej erze komiksów, zawsze było ich dwóch, pretendentów do miana największego, amerykańskiego wydawnictwa komiksowego. Zawsze szli łeb w łeb i choć częściej Marvel „zapożyczał” wzory postaci od DC Comics, to w zamian, nadrabiał sposobem ujęcia swoich postaci i umiejętnością, lepszego niż DC, przybliżania ich czytelnikom. Bohaterowie z Marvela nie stali na cokołach jak ci z DC, mieli swoje prywatne problemy i rozterki. Potrafili być nieszczęśliwie zakochani i popełniać błędy. W ten sposób Stan Lee sugerował, że takim bohaterem może zostać każdy dzieciak i dorosły, czytający komiksy. DC tego nie miało i choć ich zeszyty i albumy zdawały się być bardziej dopracowane, Marvel wyprzedzał je w popularności i oryginalności scenariuszy.
Sytuacja zmieniła się pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy DC kroczył już ścieżką Marvela, tworząc swoje postacie bardziej złożone. Za przykład może posłużyć Batman, mroczny rycerz, z którego uczyniono postać wielowymiarową, targaną mrocznymi emocjami i podążającą swoją ścieżka przeznaczenia, czasami wbrew społeczeństwu i skostniałym zasadom.
Nowi scenarzyści i rysownicy oraz konkurencja ze strony nowych, młodych wydawnictw, kroczących bez obciążenia minioną sława, spowodowały, że oba wydawnictwa zaczęły tworzyć niezwykle, komiksowe kompilacje, cudownie rysowane ze znakomitymi scenariuszami, poruszające najistotniejsze problemy ludzkie i społeczne. W ten sposób Marvel i DC uciekły do przodu, idąc obecnie łeb w łeb w komiksowym artyźmie.
Marvel – od komiksów do uniwersum filmowego
Droga, jaką przebył Marvel Comics od niewielkiego wydawnictwa do medialnego imperium, to tradycyjny, amerykański wzorzec, od milionera do czyścibuta. Niewątpliwy i pozytywny wpływ na rozwój wydawnictwa i na praktyczną zamianę w wielki koncert medialny, obracający miliardami dolarów miał Stan Lee, który poprowadził Marvel Comics w dwudziesty pierwszy wiek
Filmowa droga Marvela wydaje się zaskakująca. Od Kapitana Ameryki, niskobudżetowego filmu wytwórni Joran-Globus, aż po nagłą eksplozję X-Menów, Spider-Mana i całej reszty, a na Mścicielach, toczących śmiertelny bój z Thanosem, kończąc. Po drodze jest i dr Strange, Czarna Wdowa, Venom, Deadpool i paru innych superbohaterów.
Jak wieść niesie, to nie koniec świata Marvela. Powstają nowe filmy i seriale, kontinuum rozrasta się jak by było karmione kosmicznymi drożdżami. Także fani nie przejawiają znużenia marvelowską menażerią, żądając coraz to bardziej niezwykłych atrakcji. Filmowa technika umożliwia to, a kolorowe kostiumy bohaterów, zdają się stworzone do wizualnej orgii. Filmowy świat Marvela mimo panującej pandemii ma się doskonale i nic nie zapowiada jego zmierzchu.
Na koniec
Jeden obraz to tysiąc słów, tak się przyjęło. Dzisiejszy komiks, to coś innego niż wtedy, kiedy się rodził. Wtenczas wystarczały proste schematy, dobry – zły, mądry- głupi. Dzisiaj komiks mówi nam, że świat jest znacznie bardziej skomplikowany i tak zło jak i dobro ma wiele odcieni. Marvel Comics doskonale rozumie te zasady, a jego komiksy stały się prawdziwymi powieściami graficznymi.
Klatka filmowa przypomina kadr komiksu, zaś cały film, to jakby, podany w niezwykły sposób sam komiks, mogący zaistnieć dzięki niezwykłym efektom specjalnym. Obie te sztuki, komiks i film są dla siebie stworzone, zdają przenikać się, czerpiąc z siebie to, co najlepsze. I jeśli można by coś zarzucić, wypomnieć brak czegoś w tej układance, to będąc trywialnym, ale jak najbardziej prawdziwym, w najnowszych produkcjach, z pewnością brakować będzie Stana Lee, który zmarł w 2020 roku, a którego obecność dla wszystkich marvelowskich fanów była, najzwyczajniej w świecie, obowiązkowa.